sobota, 24 czerwca 2017

Zabudowa pod schodami

Witajcie,
Dawno już obiecałam relację z kolejnego projektu DIY w naszym domu, czyli zabudowy wnęki pod schodami.
Dziś wreszcie udało mi się zrobić kilka zdjęć, a zatem kilka słów, jak wykonaliśmy nasz schowek - szafę:)










Potrzebne materiały:

Drzwi lamelkowe sztuk jedna, u nas to 200 cm na 50 cm, kwadratowe belki drewniane do utworzenia ramy i deski boazeryjne, oczywiście jeszcze wkręty, sprzęt do wykonania i dużo czasu oraz chęci :)
Na początku mąż wykonał ramę w kształcie trójkąta, przykręconą do boku dolnych i spodu górnych schodów:
Natomiast na pionowej belce z przodu oprą się drzwi.
Następnie w wyciętych wcześniej rowkach w obu przyschodowych belkach, mąż ułożył docięte na odpowiednią długość deski boazeryjne:



 Rowek zrobiliśmy, ponieważ zależało nam, żeby ścianka dochodziła do stopni.Myślę, że jeśli ktoś nie ma odpowiednich narzędzi do jej wycięcia, deski można po prostu przykręcić do boku belki.

 Tak wyglądała gotowa ścianka od strony schodów.
Niestety nie mam zdjęć dalszego etapu prac, ale był już dość prosty, po obu stronach drzwi, u góry i dołu zamontowane zostały belki, a pozostałą przestrzeń od drzwi do ściany - 30 cm szerokości, mąż wypełnił  deskami boazeryjnymi, przykręconymi do belek u góry i na dole.
Potem już tylko malowanie, uszczelnienie akrylem i gotowe :)

Wiem, że opis jest dość  lakoniczny, jeśli ktoś miałby więcej technicznych pytań, to zadawajcie śmiało w komentarzach, a ja postaram się odpowiedzieć, po konsultacji z mężem :)

Obok schowka znalazła się jeszcze szafka na moje buty :), półka i wieszak oraz stołeczek do "przysięścia" :)
Dodam tylko, że szafka na buty była w brzydkim, żółtym kolorze drewna, którego nie lubię, pobieliłam ją wiec białą farbą akrylową rozcieńczoną wodą w stosunku 1:2, na zdjęciu poniżej widać różnicę, choć w rzeczywistości kolor po bieleniu jest bardziej " drewniany" jak na zdjęciu, najlepiej widać go na zdjęciach całej szafki:

 A wcześniej miejsce pod schodami wyglądało tak:
NO dobrze, tak było tylko na zdjęciu, wraz z upływającym czasem, ten kąt zapełniał się wszystkim, co w danej chwili nie było potrzebne: wózek, fotelik, pampersy, dywany, sezonowe buty i ubrania, zabawki dzieci... czyli robił się jeden wielki bajzel.. W tej chwili oczywiście wszystkie te przedmioty nadal tam są, ale już ich nie widzę :) Rozumiecie zatem, że zdjęć wnętrza na razie nie będzie :)

To tyle na dzisiaj, pozdrawiam ciepło i życzę radosnych i słonecznych wakacji :)
Ewa

Na zdjęciu:
szafka na buty: jysk
wieszak: leksvik ikea
wsporniki pod półką: domex
drzwi lamelkowe i belki: castorama
koszyk: pepco


poniedziałek, 19 czerwca 2017

Goździki, róże i instagram :)

Witajcie,
I znowu minął prawie miesiąc od ostatniego posta... Ech, leci ten czas nieubłaganie, zaraz wakacje, na które już bardzo czekamy :)
Praca w ogrodzie, obowiązki domowe, opieka nad maluszkiem, raczkującym już, nota bene, to moja rzeczywistość :) Nie powiem, odpowiada mi taki tryb, choć czasami przydałoby się trochę więcej snu.... Ale nie narzekam :)

Dzisiaj post ogrodowy, z naszego letniego salonu :)
Doczekałam się kwitnących łanów goździków, które polecam wszystkim, raz posadzone, same się sieją, uroczo pachną, ściągają mnóstwo motyli i w zasadzie nie trzeba o nie dbać, a w wazonie stoją tygodniami... rozwijają się pomału moje ukochane róże pnące i wielkokwiatowe... Kwitły również pierwszy raz piwonie i irysy...
Uwielbiam ten czas, gdy mogę już przynosić do domu kwiaty z własnego ogródka :)
Wciąż walczę z mszycami, które pożarły mi cały koper i mocno uszkodziły porzeczki i drzewka owocowe...
Niestety opryski z czosnku nie dały rady, musiałam użyć tych chemicznych...


















 Odmalowaliśmy wreszcie domek dzieci, plan mój był taki, że szarość i biel, ale ponieważ moje dzieci maja już własne zdanie, pomysł nie przeszedł... Uparli się na "drewniany" kolor z jak najmniejszą ilością bieli, to, że w ogóle ona jest, to ich duży ukłon w moją stronę :)
Taki jest zatem końcowy efekt, oczywiście żadne tam kwiatki ani inne "babskie" ozdóbki nie mają prawa na nim się znaleźć, stoi więc sobie taki surowy :)))


A tak domek wyglądał przed malowaniem, 2 lata temu.... na pustej działce :

 I rok temu: już po montażu ogrodzenia... jak widać, nie było tu jeszcze ani krzaczka....



Gdy tak patrzę na dzisiejsze zdjęcia ogrodu, sama nie wierzę, że 2 lata temu wprowadziliśmy się na zupełnie łysą działkę ze zdziczałą trawą.....
Tym bardziej cieszy praca, jaką włożyliśmy w ten nasz kawałek ziemi :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i zapraszam na instagram, gdzie wreszcie udało mi się założyć konto :)   INSTAGRAM

Ewa